Trzonolinowiec – jego przeszłość i przyszłość. Ikona modernizmu, która wciąż budzi emocje

W samym sercu Wrocławia stoi budynek, który od dekad wywołuje skrajne reakcje: zachwyt, zdziwienie, a czasem i niepokój. To Trzonolinowiec – jeden z najbardziej oryginalnych przykładów powojennej architektury modernistycznej w Polsce, a zarazem jedyny taki obiekt w kraju. Dla jednych to awangardowe arcydzieło, dla innych betonowy relikt PRL. Dziś, po latach zapomnienia i kontrowersji, Trzonolinowiec wraca na języki – nie tylko architektów, ale też inwestorów, aktywistów i mieszkańców miasta. Kim więc jest ten „dziwny wieżowiec”? Poznaj jego przeszłość, teraźniejszość i możliwą przyszłość.


Czym jest Trzonolinowiec?

Trzonolinowiec to potoczne określenie budynku mieszkalnego zlokalizowanego przy ul. Tadeusza Kościuszki 72–74 we Wrocławiu. Nazwa wzięła się od nietypowej konstrukcji: mieszkalna część wieżowca została zawieszona na stalowych linach, rozpiętych wokół żelbetowego trzonu, w którym umieszczono klatki schodowe i szyby windowe.

To właśnie ta unikalna technologia – system linowy, wzorowany na mostach wiszących – czyni Trzonolinowiec tak wyjątkowym. Budynek składa się z 9 kondygnacji, ale nie stoi klasycznie na ziemi – każdy poziom został wciągnięty na liny i „przyklejony” do trzonu w specjalnie zaprojektowanej sekwencji montażu.


Historia powstania – od wizji do realizacji

Projekt powstał w latach 60. XX wieku, a jego autorem był profesor Andrzej Skorupa, przy współpracy z inżynierem Jackiem Burzyńskim. Głównym założeniem było stworzenie lekkiej, szybkiej w budowie i nowoczesnej konstrukcji, która mogłaby stanowić wzorzec dla kolejnych osiedli mieszkaniowych w powojennej Polsce.

Budowa trwała od 1961 do 1967 roku. Trzonolinowiec miał być prototypem – eksperymentem technologicznym, który zrewolucjonizuje budownictwo miejskie. Planowano całe osiedla „wiszących” wieżowców. Jednak koszty, skomplikowana technologia oraz nieprzewidywalność strukturalna sprawiły, że projekt zakończył się na jednym budynku.

Przeczytaj też:  Płyty PCV – wszechstronność i funkcjonalność w budownictwie

Mimo to, już sam fakt jego ukończenia stał się wydarzeniem na skalę krajową. O Trzonolinowcu pisała prasa, opowiadano o nim na uczelniach architektonicznych, a zagraniczni eksperci odwiedzali Wrocław, by obejrzeć go na własne oczy.


Architektura i technologia – dlaczego tak wyjątkowa?

Trzonolinowiec to jeden z niewielu budynków na świecie, które nie opierają się na standardowej konstrukcji ścian nośnych lub słupów, lecz na systemie linowym. Kluczowe elementy:

  • Żelbetowy trzon centralny – 41 metrów wysokości, z windą i klatką schodową.
  • Stalowe liny nośne – rozciągnięte promieniście wokół trzonu, utrzymujące „zawieszone” piętra.
  • Konstrukcja stalowa podłóg i ścian – prefabrykowane moduły, osadzone na linach.

Każde piętro budowano oddzielnie na poziomie gruntu, a następnie podnoszono je specjalnymi podnośnikami hydrauliczno-linowymi. Ta metoda przypominała składanie wieży z klocków – z tą różnicą, że każdy klocek był wciągany na szczyt i przymocowywany „w powietrzu”.


Życie w Trzonolinowcu – funkcjonalność kontra rzeczywistość

Choć konstrukcja była rewolucyjna, codzienność mieszkańców nie zawsze była wygodna. Trzonolinowiec mierzył się z wieloma problemami:

  • Brakiem izolacji akustycznej – cienkie ściany i stropy powodowały, że słychać było każdy krok sąsiada.
  • Wilgocią i przeciekami – nietypowe łączenia konstrukcyjne były trudne w konserwacji.
  • Awaryjnymi windami – umieszczonymi w trzonie, wąskimi i często niesprawnymi.
  • Problematyczną wentylacją – wynikającą z ciasnej, prefabrykowanej zabudowy.

Z biegiem lat budynek zaczął popadać w estetyczną i techniczną degradację. Zamiast być wizytówką nowoczesności, stał się symbolem nieudanego eksperymentu PRL-u. Wśród niektórych mieszkańców Wrocławia dorobił się łatki „wieżowca widmo” – dziwacznego, zapomnianego kolosa.


Przyszłość Trzonolinowca – rewitalizacja czy rozbiórka?

Przez lata dyskutowano o przyszłości Trzonolinowca. Z jednej strony – unikatowa wartość architektoniczna, z drugiej – problemy techniczne i eksploatacyjne. Pojawiły się pomysły:

  • Pełnej rewitalizacji – z odnowieniem elewacji, wymianą instalacji i przystosowaniem do nowoczesnych standardów.
  • Zamienienia budynku w obiekt biurowo-hotelowy, galerię architektury lub centrum kultury.
  • Rozbiórki i wybudowania nowego obiektu na jego miejscu – czemu przeciwni są historycy i architekci.
Przeczytaj też:  Pompa do napełniania instalacji – jaka sprawdzi się najlepiej?

Na razie budynek stoi i funkcjonuje jako obiekt mieszkalny, choć jego stan wymaga pilnych prac konserwatorskich. Coraz częściej pojawia się w mediach i materiałach edukacyjnych jako przykład awangardowego dziedzictwa PRL-u.

W 2023 roku wzrosło zainteresowanie Trzonolinowcem wśród artystów, architektów i miłośników modernizmu. Powstają dokumenty, podcasty i artykuły o jego historii, co daje nadzieję, że obiekt nie zostanie zapomniany – a wręcz przeciwnie, może stać się nową ikoną „retro nowoczesności”.


Trzonolinowiec – relikt czy wizja przyszłości?

Choć z dzisiejszej perspektywy Trzonolinowiec może wydawać się dziwactwem architektonicznym, warto spojrzeć na niego szerzej. To eksperyment odważny, nowatorski, ryzykowny, ale też pokazujący, jak dużo ambicji mieli polscy architekci w czasach, gdy nie było komputerów, BIM-u i nowoczesnych technologii.

Trzonolinowiec to opowieść o marzeniu, które może się nie spełniło w pełni, ale zostawiło po sobie trwały ślad. W czasach, gdy coraz więcej mówi się o rewitalizacji miast, ochronie modernistycznych perełek i zrównoważonym rozwoju, być może to właśnie takie budynki jak ten staną się symbolem odradzającego się zainteresowania dziedzictwem lat 60. i 70..


Trzonolinowiec to więcej niż tylko dziwny budynek we Wrocławiu. To manifest odważnego myślenia o przyszłości, eksperyment technologiczny, symbol epoki i niepowtarzalny punkt na mapie polskiej architektury. Jego historia to lekcja odwagi, innowacyjności, ale też refleksji nad granicami nowoczesności.

Czy doczeka się drugiego życia? Czas pokaże. Jedno jest pewne – o Trzonolinowcu będzie się jeszcze długo mówić.